Czy warto czytać nowości książkowe?

Ostatnio łapię się na tym, że coraz częściej czytam o książkach, niż zaglądam bezpośrednio do którejś z nich. Taki zabieg doprowadził do tego, że całkiem nieźle orientuję się w wydawanych obecnie publikacjach, znam opinie wielu blogerów i youtuberów, ale książek ostatnio nie czytam. Analizując taki stan rzeczy, zapytałam siebie, czy w ogóle warto czytać nowości książkowe, a odpowiedzią podzielę się z Wami w tym wpisie. 

Uważam, że nie warto czytać książkowych nowości, z co najmniej kilku powodów. 

Photo by John Salvino, unsplash.com

Po pierwsze, wszyscy ulegamy marketingowi. Dobry marketing może wzbudzić zainteresowanie czytelnika każdą książką, bez względu na to, czy będą to porady kulinarne, czy kiepskie porno. Mam wrażenie, że przy dobrze przeprowadzonej reklamie, czytelnik jest w stanie kupić 1. o wiele więcej niż zamierzał, 2. o wiele więcej niż jest w stanie przeczytać, 3. prawie każdy chłam. Jeżeli książka jest naprawdę dobra, to nie widzę powodu, dla którego przeczytanie jej po roku, dwóch, a może i po kilku epokach od opublikowania cokolwiek zmieniało. 

Po drugie, obecnie publikuje się bardzo dużo książek. Z jednej strony jest to gratka dla czytelników, ale z drugiej – coraz trudniej oddzielić ziarno od plew. Skutkuje to tym, że czytane są książki średnie, czyli takie, o których przeczytaniu zapominamy. Taka lektura nie ma najmniejszego sensu, więc odczekanie chwilkę od premiery, pozwala na ostudzenie emocji i poszukiwanie naprawdę dobrej lektury. 

Photo by Kari Shea, unsplash.com

Po trzecie, im dalej od daty opublikowania, tym (potencjalnie!) więcej czytelników. Im więcej osób przeczyta daną książkę, tym więcej punktów odniesienia możemy znaleźć. Ja uwielbiam czytać opinie innych, ponieważ pozwalają mi zobaczyć, w jaki sposób czytelnicy patrzą na książkę, co jej zarzucają. Dzięki takim zabiegom mniej więcej wiem, czego mogę się spodziewać. Często takie opinie powodują też, że nie sięgam po konkretną książkę, ale znajduję coś bardziej interesującego w zamian. 

Po czwarte, dajmy się książce zasłużyć. Wiele osób poleca czytanie książek nominowanych do nagród w swoich kategoriach, albo książek, które w inny sposób zostaną docenione przez krytyków. Nie dzieje się to z sekundą wypuszczenia książki na rynek, czasami na nagrodę książka musi trochę poczekać, a my poczekajmy wraz z nią. Jeśli książka jest wyjątkowa, to nie wyparuje – zawsze będzie można gdzieś ją znaleźć i rozpocząć lekturę. 

Po piąte, nie zapominajmy o starszych książkach. Mam wrażenie, że w dobie publikowania tak wielu książek z bardzo różnych gatunków, łatwo można zapomnieć o tych, które już wyrobiły sobie dobrą opinię. Jesteśmy atakowani hasłami marketingowymi namawiającymi nas do kupowania kolejnych „bestsellerów”, podczas gdy książki sprzed kilku(dziesięciu) lat stoją w domowych i publicznych bibliotekach zbierając kurz. Często spotykam się ze stwierdzeniem, że nie da się poznać literatury bez znajomości pierwszych wielkich dzieł. W związku z tym, apeluję o odkurzenie własnych zbiorów i poczekanie z zapychaniem półek nowościami. 

A czy Wy czytacie nowości książkowe? Dajcie znać w komentarzu i dzielcie się swoją opinią – w końcu jesteśmy w OpinioSferze! 

Komentarze

  1. Czytam wiele nowości książkowych, zwłaszcza z fantastyki, aby być na bieżąco na rynku. W przypadku zagranicznych autorów ryzyko sięgnięcia po zupełny gniot minimalizują zagraniczne recenzje, w przypadku polskiej literatury są wydawnictwa, którym ufam i po których publikacje sięgam bez obaw.
    Nie zgodzę się też z tym, że jest coś złego w czytaniu książek, o których szybko zapominamy. Literatura to przede wszystkim rozrywka, ma nas bawić. Tak jak nie oglądamy w telewizji samych wiekopomnych dzieł, tak i nie czytamy tylko takich książek. Czytanie średniej literatury ma sens, zwłaszcza, jeśli ktoś szuka lekkiej lektury na wieczór.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że czytanie recenzji zmniejsza ryzyko sięgnięcia po kompletną literacką porażkę, ale jej nie wyklucza - żyjemy w czasach (niestety) wielu recenzji sponsorowanych, więc żeby znaleźć opinię najbliższą prawdzie, trzeba prześledzić wiele miejsc.
      Nie chodzi mi o to, byśmy wszyscy czytali teraz tylko arcydzieła literatury, jednak słysząc, że ktoś przeczytał książkę i nie pamięta o czym ona była, to pojawia się moje pytanie: po co ją przeczytał lub w jaki sposób to zrobił, że nie zapamiętał nic z jej treści? Nie musimy spędzać wieczorów z "Ulissesem", ale nie pozwólmy sobie wmawiać, że wszystko jest wybitną lekturą. Jeśli ktoś decyduje się na książkę ze świadomością, że czyta "odmóżdżacz wieczorny", to wszystko w porządku. Gorzej, jeśli na książkę słabą, pozbawioną treści lub napisaną w kiepski sposób trafi początkujący czytelnik i przez nią zrazi się do literatury.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

Wyświetlenia