Disney vs. Mary Poppins - krótki przewodnik po konflikcie i jego kontynuacji

Zazwyczaj posty poświęcone wyjątkowym osobom piszemy z jakiejś okazji. Niektóre powstają z powodu rocznic, inne mogą ujrzeć światło dzienne, gdy dzieje się coś niespotykanego, szczególnego, co koniecznie chcemy uczcić, mimo iż kalendarz na takie święto w ogóle nie wskazuje. Dzisiaj będzie post z tej drugiej kategorii. 

Walt Disney jest dla mnie bardzo wyjątkową postacią. Nie zawaham się powiedzieć, że animacje z jego wytwórni zbudowały moje dzieciństwo i, mimo iż nie mógł widzieć "Małej Syrenki", "Herkulesa", czy "Króla Lwa", jestem pewna, że bez stworzonej przez niego filozofii nie byłoby tych filmów. Podobnie jak "Mary Poppins". Dzisiaj będzie krótki przewodnik po Disney'u - zapraszam. 

Biografia, źródło

Przygodę z Diney'em każdy rozpoczyna od jego filmów. Gdyby jednak ktokolwiek zapytał mnie od czego należałoby zacząć, powiedziałabym, że od biografii Walta Disney'a. Ja czytałam "Walt Disney. Potęga marzeń" autorstwa Boba Thomasa. Bardzo ciekawa książka. Niektórzy zarzucają jej, że jest to zbyt słodki opis życia Disney'a, ale uważam, że to świetny start, jeśli chcemy dowiedzieć się o nim więcej. Kariera rysownika wcale nie była usłana różami, po przeczytaniu tej książki, miałam wrażenie, że on wiecznie walczył - o marzenia, o wykreowane postacie, o pieniądze, o utrzymanie pewnego poziomu animacji, o rozwój, o miejsce na Disneyland, a także o "Mary Poppins". Okazuje się, że Disney bardzo chciał zekranizować powieść Pameli L. Travers. Pojawiał się tylko jeden problem - autorka nie chciała sprzedać mu praw.

Wydawać by się mogło, że taki konflikt nie może trwać latami, w końcu Disney było nazwiskiem, które naprawdę wiele znaczyło w świecie kinematografii. Zapytacie mnie, kto był bardziej uparty? Splot okoliczności sprawił, że walka o Mary Poppins trwała prawie 20 lat (!), a zakończyła się zwycięstwem Disneya. Pamela L. Travers podpisała w końcu papiery, a Disney z jej pięknej opowieści stworzył musical, łącząc grę aktorów z animacją. W ten sposób Walt spełnił obietnicę złożoną córce Diane - piękna historia. Na tyle piękna, że nie mogła zostać zamknięta w jednej książce. 

Plakat filmu "Ratując Pana Banksa", źródło

Historię ekranizacji "Mary Poppins" możecie zobaczyć w bardzo wzruszającym filmie "Ratując Pana Banksa", w którym w rolę Pameli L. Travers wciela się znakomita Emma Thompson, zaś odtwórcą roli Walta Disney'a został Tom Hanks. Na ekranie zobaczycie także Colina Farrella, więc jeśli chodzi o obsadę, to film naprawdę jest świetny. Historia jest ciekawa, poznacie biografię Pameli L. Travers, która naprawdę wzrusza i ... bardzo wiele tłumaczy.  Odpowiada też na najważniejsze pytanie - kogo ratowała niania? Polecam. 

Plakat z 1964r., źródło

Kiedy już przejdziecie gładko przez dobrą książkę i dobry film, możecie śmiało usiąść do samej... "Mary Poppins". To historia rodziny Banksów, a właściwie ich dzieci - bliźniąt oraz Janeczki i Michała, którymi pewnego dnia zaczyna się opiekować niezwykła guwernantka - Mary Poppins. Jest oschła, niemiła, zrzędliwa i jak nikt potrafi rozpalić dziecięcą wyobraźnię. Co ważne, historia niezwykłej niani doczekała się książkowych kontynuacji, takich jak "Mary Poppins wraca", a musicie wiedzieć, że wróciła nie tylko na kartach powieści. Właśnie pojawiła się informacja, że powstaje film "Mary Poppins powraca", oczywiście sygnowany przez wytwórnię Disney'a (zwiastun zobaczycie TUTAJ). Piękne jest to, że Dick van Dyke wystąpi w niej gościnnie (grał w musicalu z 1964r.). Co ciekawe, Julie Andrews, odtwórczyni głównej roli w "Mary Poppins", nie zagra w kontynuacji, a zastąpi ją Emily Blunt. Polska premiera zapowiedziana jest na 25 grudnia 2018r. Ja nie mogę się doczekać. 

Swoją drogą, to fascynujące, że jedna sytuacja może zrodzić tyle różnych dzieł - życiorys Travers sprawił, że napisała znaną na całym świecie książkę. Upór Disney'a doprowadził do powstania niezwykłego musicalu. Historia tej dwójki poskutkowała filmem. Przed nami kolejna ekranizacja, więc historia chyba cały czas się toczy, prawda?