Wieczorki poetyckie - Staff, Twardowski, Brodziński
Czasem warto
odpocząć od prozy (życia i nie tylko). Oczywistym lekarstwem na
przełamanie nudy czytelniczej jest poezja. Kiedyś zaczytywałam się
w wielu tomikach, dzisiaj rzadko sięgam do poetyckich metafor.
Ostatni czas pozwolił mi jednak powrócić do liryki, a skutki
ponownego spotkania przedstawię w dzisiejszym poście.
Na pierwszy ogień
poszedł Staff i jego tomik „Wiosna w zimie”. Zbiór wierszy
poety niestety mnie zawiódł. Podzielony na kilka części, miał
przede wszystkim oscylować wokół relacji Staffa i dziewczynki,
którą wraz z małżonką poeta wziął na wychowanie. Niestety,
wiersze nie są zbyt interesujące. W pozostałych częściach zbioru
znalazły się utwory poruszające problematykę głównie miłości,
a także szeroko rozumianej codzienności. Tomik nie zachwyca.
Drugie spotkanie z
poezją zagwarantowały mi „Wiersze z szuflady” Twardowskiego. To
zbiór utworów wcześniej nieopublikowanych, dosłownie
odnalezionych w szufladzie. W przedmowie wspomina się o tym, że
autor uznał wcześniej te wiersze za niewystarczająco dobre, by
mogły ujrzeć światło dzienne. Moją myślą po przeczytaniu było,
że szkoda, że ktoś go do tego namówił. Z wierszy zawartych w
tomiku może trzy zapadają w pamięć, reszta jest raczej nijaka.
Ostatnie spotkanie
było z „mniej znaną klasyką”, jak głosi napis na okładce,
czyli z poezją Kazimierza Brodzińskiego. Poeta tworzył w XIX w.
Jego wiersze dotyczące problematyki wojenno-niepodległościowej nie
należą z pewnością do moich ulubionych. Trochę lepiej jest z
jego sielankami, które faktycznie są całkiem ciekawe. Największą
zmorą tego autora, która (jak sądzę) przyczyniła się do jego
niewielkiej popularności jest długość utworów – przeznaczenie
kilkunastu kartek gęsto zapisanej czcionki dla jednego wiersza, nie
przysporzyło jeszcze nikomu fanów.
Podsumowując,
najbliżej tego, z czym utożsamiamy poezję, czyli jej rytmu, rymów
i środków wyrazu artystycznego jest Brodziński. Jego utwory, mimo
że długie, nadają się do czytania. Staff okazał się bez wyrazu
i w zasadzie nie mogę sobie teraz przypomnieć żadnego z jego
wierszy. Twardowski ma kilka ciekawych pomysłów zgrabnie
zrealizowanych, ale gdyby nikt nigdy nie otworzył tej szuflady, nie
stałaby się wielka krzywda gatunkowi.
Mimo wszystko
pozytywnie oceniam taką odskocznię. Każdemu polecam czytanie
poezji przede wszystkim dla uwrażliwienia się. A jeśli takie
czytanie nie zakończy się sukcesem, jak w moim przypadku? Cóż,
wtedy milej będzie się sięgać po prozę.
Komentarze
Prześlij komentarz