Misja: klasyka literatury - "Lot nad kukułczym gniazdem"


Czytanie klasyki literatury staje się ostatnio coraz popularniejsze – pozwolę sobie jednak zauważyć, że misja:klasyka literatury jest tylko jedna i dzisiaj ma miejsce jej kolejna odsłona. Książką, której poświęciłam kilka popołudni był „Lot nad kukułczym gniazdem”.

Akcja dzieje się w głównej mierze w szpitalu psychiatrycznym. Pacjenci tej placówki w zasadzie wegetują, uciekają przed postrachem, jaki sieje Wielka Oddziałowa Ratched. Narratorem powieści jest jeden z pacjentów – zwany Wodzem. Wiele zmienia się, gdy do szpitala trafia rudzielec McMurphy.

Grafika

Szpital widziany oczyma Wodza to miejsce rodem z koszmaru – panuje tu terror, pieszczotliwie zwany dyscypliną. Na zastraszanych pacjentach stosowane są różne metody, celem osiągnięcia odpowiednich rezultatów leczniczych – to szpital, w którym nawet lobotomia ma swoich zwolenników. Każdy z bohaterów z innego powodu trafił do szpitala i ma do niego inne podejście. Początkowo żaden jednak nie pomyśli o tym, by z niego uciec.
Wódz jest postrzegany jako niesłysząca, nierozumiejąca otaczającego go świata istota. Kiedy czytelnik nabiera przekonania, że jest to niezmiernie korzystne dla szpitalnego personelu, okazuje się, że sam zainteresowany docenia taki stan rzeczy.
Pozostali pacjenci trochę blakną w porównaniu z charyzmatycznym McMurphym. Dla niego szpital nie jest miejscem leczenia, a jedynie przestrzenią, gdzie odsiedzenie wyroku może być lżejsze i przyjemniejsze niż w więziennej celi. Dość szybko jego nowym celem staje się obudzenie „uśpionych” pacjentów i zmobilizowanie ich do walki o lepsze życie, bez względu na ich przypadłości. Ostatecznym celem stanie się walka z Wielką Oddziałową.

Grafika

Lot nad kukułczym gniazdem” to powieść, którą odczytuje się dzisiaj na dwóch płaszczyznach. Pierwszą z nich jest oczywiście bezpośrednie rozumienie jej treści. Wówczas hermetyczny świat szpitala psychiatrycznego staje się tłem dla bestialstwa. Osoby, którym ze względu na wykonywany przez nie zawód, przypisujemy olbrzymią zdolność do miłosierdzia i empatię, urastają do rangi potworów. Jeżeli jednak rozszerzymy nasze pole widzenia, stawiając w miejsce personelu medycznego rządzących, a w miejsce pacjentów całe społeczeństwa, wizja przedstawiana w „Locie nad kukułczym gniazdem” robi się jeszcze bardziej przerażająca. Walka McMurphy’ego z Wielką Oddziałową jest trudnym pojedynkiem, ale jak wyglądałby, gdyby siostra Ratched uderzała w ten sam sposób w tysiące ludzi?

Grafika

Książkę polecam nie tylko ze względu na tematykę, ale też język – jest precyzyjny, ciekawy, pozbawiony nadmiernej egzaltacji, dopasowany do postaci. Czytanie tej prozy jest przyjemnością pod względem jej struktury i masochizmem, jeśli chodzi o płynące z niej wnioski.

Zastanawiając się nad puentą tego tekstu i morałem całej książki, wymyśliłam, że powinien brzmieć on tak: najlepiej mają ci, którzy siedzą cicho, nic nie rozumieją i nic nie robią.
To niezwykle gorzkie słowa, smutne i zniechęcające. Może więc puenta powinna brzmieć tak: zawsze jeden człowiek może zmienić życie innych ludzi, choć niewykluczone, że aby to zrobić, sam będzie musiał spisać się na straty.
Wybór pozostawiam każdemu z czytelników z osobna.

Komentarze

Popularne posty

Wyświetlenia