Czy czytanie "Terroru" jest terrorem? Recenzja

W moim życiu pojawiły się książki, które mnie prześladowały. Wszyscy je czytali, każdy o nich mówił i miałam wrażenie, że zostałam ostatnim człowiekiem na świecie, który nie miał z nimi styczności. Jedną z takich książek był Terror Dana Simmonsa, który chciałam przeczytać już kilka lat temu, ale dopiero informacja o serialu, powstającym na jego podstawie oraz seria recenzji wrzucanych do sieci zmotywowały mnie do sięgnięcia po tę książkę. Teraz muszę się z niej z Wami rozliczyć i powiedzieć Wam, że nie wiem, czy było warto sięgnąć po tę pozycję. 


Grafika

Akcja książki nawiązuje do wydarzeń historycznych z XIX wieku, kiedy to dwa statki - HMS Terror i  HMS Erebus- wyruszają na wyprawę badawczą, by odkryć Przejście Północno-Zachodnie. Początkowo wyprawa przynosi sporo sukcesów, ale zmierzenie się z prawdziwym chłodem północy okazuje się trudniejsze, niż myślano. Dość szybko pojawiają się problemy z pożywieniem, mróz jest o wiele silniejszy, statki nie są wystarczająco ogrzewane, a marynarze coraz częściej myślą o buncie. Poza tym, naszym bohaterom towarzyszy strach, który ma w sobie coś z... potwora.
Brzmi nieźle, prawda? No właśnie, tylko brzmi. 

Liczyłam, że od tej książki zrobi mi się naprawdę zimno. Miałam ochotę na mroczny klimat horroru, na naprawdę dobrą lekturę. A dostałam coś... dobrego połowicznie. 

Zacznijmy od plusów - język powieści jest bardzo dobry, powinno się książkę czytać błyskawicznie. Styl wypowiedzi świetnie dopasowany do bohaterów, opisy krajobrazów są mroczne, mroźne i miejscami naprawdę fascynujące. 


Grafika

Bohaterowie są całkiem nieźle zarysowani - mamy sir Johna Franklina, który dowodzi całą wyprawą, mamy Croziera, który w wyobraźni autora jako jedyny przetrwał zimową wyprawę, czy okrętowego lekarza, który w pewnym momencie został zmuszony do pomocy komuś, kto chyba na tę pomoc nie zasługiwał. Poza tym, pojawia się Hickey - pierwszy buntownik i kanibal obu statków, który pod swoim dowództwem zebrał grupę ślepo mu wierzących marynarzy. 

W opisywanej przez Simmonsa historii pojawia się także potwór - istota mroczna, poszukująca ludzkich dusz, polująca na istoty żywe. Pojawia się znikąd, szybko odchodzi, ale w międzyczasie sieje spustoszenie na obu statkach i w głowach bohaterów. 

Nie czytałam jednak tej powieści z takim zainteresowaniem, na jakie liczyłam. I nie wiem, gdzie leży problem. 
Tak, jak napisałam, język jest bardzo dobry, fabularnie jest intrygująco... a ja w pewnym momencie liczyłam już tylko na to, by zeżarto kolejnych bohaterów, by przestano opisywać złote guziki przy kurtkach! Mam wrażenie, że ta powieść jest niewyważona - ma genialny pomysł i niezłe wykonanie, ale czegoś w niej po prostu zabrakło. 


Grafika

Być może moje odczucia są spowodowane tym, że tak bardzo liczyłam na powieść nie z tego wymiaru, podsycana niekończącymi się peanami na cześć autora i samego dzieła. Nie jest to książka, którą będę odradzać wszystkim, ale na pewno nie będę bardzo do niej zachęcać. Szkoda. 

Komentarze

Popularne posty

Wyświetlenia