Misja: klasyka literatury: "Zabić drozda"

Jak widzicie kontynuuję moją przygodę z klasyką literatury. Jestem świeżo po lekturze "Zabić drozda" i przyszedł czas na podzielenie się moimi wrażeniami. 

Narratorem książki jest dziecko - dziesięcioletnia dziewczynka zwana przez wszystkich Smykiem. Mieszka w Maycob, gdzie pewne lato przynosi bardzo wiele wydarzeń. Po pierwsze, Smyk wraz ze swoim bratem i kolegą próbują odkryć tajemnicę swojego sąsiada, po drugie - ich ojciec ma obronić Murzyna oskarżonego o zbrodnię. 


Grafika

Zabieg polegający na oddaniu w tej powieści głosu dziecka bardzo zmienia sposób patrzenia na opisywane wydarzenia. Lekkość z jaką dzieci wypowiadają niektóre sądy, sytuacje, w których dziecko nie zastanawia się i nie analizuje konsekwencji czynów swoich i innych jest wyjątkowe. W świetle sytuacji opisanych przez Smyka, wiele zachowań dorosłych wydaje się dziwnych, niezrozumiałych, a przecież z punktu widzenia dorosłego - zupełnie oczywistych. 

Trzeba podkreślić, że bohaterowie tej powieści są fantastycznie wykreowani. Są przedstawieni bardzo rzeczywiście - mają swoje przywary, przyzwyczajenia i zalety, być może dlatego dość łatwo jest wyobrazić sobie ich zachowania w określonych sytuacjach. 

Dzieci są opisane bardzo naturalnie. Ich zachowania sprawiają wrażenie autentycznych, i, mimo iż akcja powieści dzieje się w latach 30. XX w., odebrałam je jako dobrze mi znane i występujące do dziś. 
Bardzo delikatnie jest opisany problem dojrzewania dzieci, ich zmiana podejścia do niektórych spraw. Bardzo mi się to podobało.


Grafika

Jeżeli chodzi o dorosłych, to mimo mnogości postaci, najważniejszy jest dla mnie ojciec Smyka i Jema, czyli Atticus. Obrońca oskarżonego Murzyna, który pragnie żyć zgodnie z określonymi zasadami i wpajać je swoim dzieciom. Ta relacja, polegająca na dokładnej obserwacji dzieci, ale przede wszystkim na długich z nimi rozmowach jest godna pochwały. W książce opisywane jest wychowywanie dzieci przez jednego rodzica (tak powszechne w dzisiejszych czasach), gdzie podkreślono wagę spędzonego razem z dziećmi czasu (co, jak mam wrażenie, już takie powszechne nie jest).

Książka porusza temat rasizmu. To ciekawa kontynuacja tego zagadnienia, biorąc pod uwagę, że wcześniej czytałam "Przeminęło z wiatrem". W "Zabić drozda" kolor skóry człowika dzieli ludzi - jedni stają się rasistami, inni uważają, że ludzie są sobie równi. To także cenna lekcja, że ludzie, mimo pochodzenia z tego samego miasteczka, mimo tego samego koloru skóry nie są sobie równi. Podobnie jak u Mitchell, w "Zabić drozda", dokonuje się swego rodzaju podziału ludzi, który wbrew pozorom nie ma nic wspólnego z kolorem skóry. 
Powinnam teraz opisać sam proces, który tak bardzo różni się od systemu kontynentalnego. Co więcej, kiedy sięgałam po "Zabić drozda", myślałam, że jest to książka o procesie. Okazało się, że proces sądowy występuje tylko w kilku rozdziałach drugiej części i, mimo iż jest bardzo istotny i to do niego tak naprawdę dążymy przez całą książkę, nie jest najważniejszy. Ta powieść przynosi natomiast bardzo dokładną analizę psychologiczną człowieka - próbuje odpowiedzieć na pytania takie jak: gdzie jest granica człowieczeństwa? jak izolujemy i oceniamy innych ludzi? czy samotność jest zła? jak oswoić to, czego nie znamy? ile jesteśmy w stanie poświęcić dla innych?
Tego nie jest książka tylko o dążeniu do skazania - to książka o tym, jakie zachowania, myśli, uprzedzenia, przyzwyczajenia i nasza kultura wpływają na to, jak postrzegamy drugiego człowieka. To książka o walce o drugą osobę. Książka o życiu, które wcale nie jest oczywiste i nie zawsze przynosi najlepsze rozwiązania.


Grafika

Język tej powieści jest fantastyczny. Autorka tak pięknie posługuje się słowem, że książkę czyta się jednym tchem. Opisy są bardzo malownicze - czytając książkę miałam wrażenie, że jestem razem z mieszkańcami w tym konkretnym mieście i przeżywałam wszystkie ich problemy i radości. 
Język jest też dostosowany do wieku narratorki, co jest z jednej strony urocze, ale tak, jak już wspomniałam - czasem przerażające. 
Wszelkie uwagi o języku byłyby jednak na marne, gdyby nie wspomnieć o tłumaczu - ja czytałam książkę w przekładzie Zofii Kierszyc. 

Wpis urozmaiciłam zdjęciami różnych okładek tej książki, bo chciałam zapytać: która podoba Wam się najbardziej? Ja waham się między umieszczoną w tym wpisie jako pierwszą i jako trzecią. 


Warto czytać klasykę, choć przyznam, że tematyka rasizmu mnie już zmęczyła i marzę, by od niej odpocząć. Może na następną turę pójdzie Austen? A może Bronte? 

Komentarze

Popularne posty

Wyświetlenia