Książki idealne na wakacje... nie istnieją

Czy Wy również zauważyliście, że internet właśnie zalewa fala wpisów sugerujących, jakie książki są idealne na wakacje? Jeszcze chwila, a pomyślałabym, że wakacje dopiero co się rozpoczęły, ale na szczęście zalała nas już fala reklam artykułów szkolnych, więc dzięki bogom marketingu odnalazłam się w tej wyjątkowej czasoprzestrzeni. Żebyśmy się dobrze zrozumieli -  nie mam nic do tego, że ktoś próbuje takie zestawienia zrobić. Pytanie tylko po co i dlaczego w taki sposób? 

Z tymi książkami w ogóle bywa różnie - jedni czytają, inni nie. Jedni się zachwycają, inni krytykują. Jedno jest pewne - nie da się dogodzić każdemu. W tym całym polecaniu nowych książek, wymianie poglądów o nich itp. nie chodzi o to, by robić listy książek idealnych. 

picjumbo.com
Sama w tym roku zaproponowałam dla siebie i czytelników misję: klasyka literatury, którą chce kontynuować i po wakacjach. Nie ukrywałam jednak, że to lista przede wszystkim dla mnie - dla poszerzenia moich horyzontów i chęci zapoznania się z literaturą, która wywołuje ogólny zachwyt. Jeśli ktoś z Was dołączył do mojego książkowego wyzwania, to świetnie, być może poszło mu nawet lepiej ode mnie (bo niestety tak mi się ułożyły wakacje, że plan praktycznie legł w gruzach). Jeśli nie - spoko, mam nadzieję, że jest mu z tym dobrze. 

Takie listy książek mogą pomóc niezdecydowanym, mogą ułatwić życie samym twórcą, ale... problematyczne jest dla mnie również to, jak te listy wyglądają.
Nie chodzi mi o to, byśmy wszyscy rzucali się na same wybitne pozycje literatury. Wiem, że są wakacje, upały odchodzą i wracają i nie każdy ma ochotę zabierać na plażę Sienkiewicza wraz z jego trylogią i wszystkimi nowelami. Ja to wszystko wiem i biorę na to poprawkę, ale nie mogę zrozumieć, dlaczego zdecydowana większość takich polecanych książek to jakieś romansidła, poradniki? Dlaczego wszystko musi być reklamowane jako "lekka i przyjemna lektura wakacyjna"? Od kiedy książki, niczym ubrania, trzeba dopasowywać do pory roku?! 

Bardzo podoba mi się podejście jednej booktuberki, Gosi z TuCzytam, która bardzo często czyta książki na przekór porze roku. Tegoroczne wakacje spędziła, m.in. z "Terrorem" Simmonsa, a to lektura od której bardzo wieje chłodem. Poza tym to dość mroczny thriller, więc może nie nadać się na piknik. I wiecie co? Cholernie Gosi zazdroszczę, że ma tę książkę za sobą, bo bardzo (razy milion) chciałabym ja przeczytać. I mam w nosie, że nie znajdę jej na listach książek idealnych na letni czas. 

pexels.com

Najlepiej będzie, kiedy wszyscy będziemy czytać co chcemy. Bez list, polecajek, dopisków na którą porę roku książka się nada lub nie oraz innych marketingowych chwytów, od których głowa boli bardziej niż od upałów.  

To, że jest lato nie oznacza, że nasze zwoje mózgowe się wyłączają. To, że jest piękna pogoda nie oznacza, że zostają nam już tylko książki o tym, jak być eko i jak poślubić księcia.
Zostają nam tylko te książki, które chcemy przeczytać. 

Miłej lektury książki dowolnie przez Ciebie wybranej! 

Komentarze

Popularne posty

Wyświetlenia