Wszyscy jesteśmy specjalistami

W Internecie wszyscy czują się bezpiecznie - zauważyliście? Osoby pozostawiające negatywne, ale niemerytoryczne komentarze czują się bezkarni, osoby poszukujące odpowiedzi na zdrowotne pytania zawsze je znajdują. W dzisiejszych czasach Internet zrobił się takim dobrym starszym kolegą, z którym możesz obrobić tyłek innym, zwierzyć się, a na dodatek czerpać z jego wiedzy i doświadczenia. I ten obrót spraw jest fatalny. 

Co trzeba zrobić, żeby założyć bloga? Mieć adres e-mail i wybrać sobie dowolną platformę obsługującą blogi. Koniec. Nikt nie zapyta o Twój iloraz inteligencji, nikt nie sprawdzi, czy faktycznie jesteś specjalistą w swojej dziedzinie, ani nikt nie udowodni, że stylizacji nie szykujesz samodzielnie, tylko z pomocą sztabu ludzi. Nikt. Ty jesteś panem na włościach, ustalasz własne zasady gry. 

Ma to swoje plusy, o czym regularnie poczytasz we wszystkich wpisach, w których zachwalane jest zakładanie bloga. Będzie o niezależności, wietrze wiejącym w żagle i możliwości stworzenia najlepszego, bo własnego, miejsca w sieci. Będzie o tym, jak blog jest początkiem dla innych zadań i dlaczego warto go porzucić na rzecz social mediów. 

Photo by Nicole Honeywill, unsplash.com

W tym wszystkim jednak jest bardzo dużo minusów, tylko do tej pory jakoś nikt się nimi nie chwalił we wpisach. 

Przede wszystkim smutne jest to, że niewiele trzeba, by okrzyknąć się specjalistą. W sieci jest mnóstwo blogów, których autorzy są bardziej pasjonatami, niż autorytetami, a przecież bardzo wpływają na swoich odbiorców. Są takie dziedziny, w których trudno jest być specjalistą - czasami wystarczy talent, by pysznie gotować i nie musisz mieć certyfikatu najlepszej szkoły kulinarnej i własnej restauracji z gwiazdkami Michelin. Są jednak takie, w których swoją nieumiejętnością możesz zaszkodzić - to, że masz dziecko nie oznacza od razu, że wiesz o tym, jakie zabawki będą najlepsze dla wszystkich dzieci na świecie i jakie obszary mózgu będą dzięki nim aktywowane. Niestety, prawda jest taka, że w taką stronę idzie spora część blogów parentingowych. 

Smutne jest także to, że znalezione w sieci informacje wiele osób traktuje jak pewnik. Część z czytających pewnie miałaby ochotę wytoczyć prawnicze działa, bo konkretne działania w opisywanej dziedzinie nie zadziałały tak, jak miały. Tylko, że nikt takiej pewności nie będzie nikomu dawał. To, co znajduje się w sieci, powinno być jedynie początkiem dyskusji, a czasami punktem wyjścia do rozmowy ze specjalistą, ale tym "realnym". 

Zadziwiające jest to, że to wszystko, o czym napisałam powyżej jest powszechnie wiadome - nie dzielę się przecież przepisami na długowieczność. Mimo to, wszyscy reagują na jeden głupi wpis, na każdą niesprawdzoną informację. Reagują różnie - jedni krytykują, ale spora część idzie za nią w ciemno, jakby było nic pewniejszego na świecie. 

Photo by Samantha Gades, unsplash.com

Możecie teraz się oburzyć i napisać: "hej, ale przecież Ty też prowadzisz bloga! Ty też opisujesz różne rzeczy i to jest w porządku?!". Tak, jest. 

Zakładając tego bloga chciałam, żeby było to miejsce opinii. Nie sądów, nie dawania gwarancji na cokolwiek. Chciałam mieć (i mam!) miejsce wymiany zdań, konwersacji, dyskusji. Opinie nie są zakazane, każdy może je mieć i mogą dotyczyć każdego tematu. Są jednak tylko opiniami i właśnie tak powinniśmy je traktować. Co więcej, podkreślam, że to są tylko opinie. 

Moje opinie są dla mnie ważne i naprawdę sprawia mi radość, jeśli spotkam kogoś, kto myśli tak samo. Ciekawie jest, kiedy można poprowadzić dyskusję i przedstawić swoje racje, obalić argumenty innej osoby - to rozwija i za to cenię sobie blogi. Nie akceptuję jednak blogów- słupów reklamowych. Nie akceptuję wciskania ludziom kitu. I robienia z siebie specjalisty, którym się nie jest. 

Na przyszłość weź głęboki oddech zanim uwierzysz we wszystko w sieci. Dla własnego bezpieczeństwa i spokoju. To tylko internet. Albo aż internet.

Komentarze

Popularne posty

Wyświetlenia